Adrspach, słynne, czeskie piachy. Miejsce legenda nie tylko pod względem wizualnym ale także wspinaczkowym. Trafiłem tam przez przypadek. Planowałem jechać do Saksonii jednak złe warunki pogodowe spowodowały, że zmieniliśmy nasz cel na Adrspach. Jak to ostatnio u mnie bywa, nie miałem zbyt dużo czasu więc mój plan wyglądał tak, że wyjechałem 0 4 rano i do jechałem do Adrspachu na 9 rano, cały dzień zdjęć, spanie w samochodzie, pół dnia zdjęć i powrót do domu. Dosyć intensywnie ale było warto. Wspinanie w tym miejscu to praktycznie wspinanie w kominach i przerysach które są bardzo skromnie obite ringami, praktycznie na drogach na których robiłem zdjęcia na 40 – 50 metrów był jeden ring plus ring zjazdowy, asekuracja dodatkowa to tylko węzełki więc przy każdym wspinie poziom adrenaliny jest na naprawdę wysokim poziomie. Mój model Alešák Procházka to jeden z lokalnych wyjadaczy dla którego długie runouty nie stanowiły problemu, do tego jego wybór dróg to zupełne anty-klasyki w większości to drogi które mają po kilka powtórzeń od lat osiemdziesiątych.